CIASTO
1 kg mąki pszennejkostka drożdży (100g)
2 łyżki cukru
2 szklanki ciepłego mleka
2 jajka
pół łyżeczki soli
odrobina oleju (by ciasto się nie kleiło)
SMAROWIDŁO CZOSNKOWO-ZIOŁOWE
2 jajka
4 łyżki oleju
zioła prowansalskie
kilka ząbków czosnku (ja dałam 5)
szczypta soli
1/ Zrobić rozczyn; drożdże pokruszyć z cukrem, 3-4 łyżami ciepłego mleka, 2 łyżami mąki. Rozrobić i pozostawić do wyrośnięcia. Do dużej miski wsypać 3/4 mąki, jajka, pozostałe mleko i mąkę (można dodać odrobinę oleju by ciasto nie kleiło się do rąk) Wyrobić gładkie ciasto i odstawić do lekkiego wyrośnięcia.
2/ Smarowidło; jajka roztrzepać, dodać olej, zioła i sól. Czosnek obrać i przecisnąć przez praskę, wymieszać z ziołami.
3/ Gdy ciasto trochę urośnie, jeszcze raz je wyrobić, przełożyć na stolnicę i rwać po kawałku. Każdy kawałek lekko oprószyć mąką rozwałkować i kroić paski (2-3cm szerokości) długość dowolna. Każdy pasek smarować smarowidłem czosnkowym, (ja do niektórych dałam jeszcze plastry szynki)złożyć na pół i skręcać w przeciwne strony.
4/ Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posmarować jeszcze raz po wierzchu smarowidłem.
5/ Wstawić do nagrzanego 180 stopni piekarnika i piec ok 15 min, do uzyskania złotego koloru. Studzić na kratce.
Smacznego!:)
muszą być pyszne, a ja po prostu uwielbiam czosnek! do zrobienia!
OdpowiedzUsuńSą pyszne i pachnące. Nawet moja córka i mama się nimi zachwycały i jadły z wielkim apetytem :)
OdpowiedzUsuńMniam, wyglądają cudownie, są czosnkowe - czyli to co uwielbiam zarówno ja, jak i mąż... i co tu dużo mówić - mniam!
OdpowiedzUsuńCoś, co mogłabym jeść bez końca! Dobrze, że nie mam czasu robic takich cudów codziennie. :D
OdpowiedzUsuńPięknie i smacznie wyglądają :) Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńI mi (kurczę) znowu ślinka pociekła na sam widok tych pyszności... :)))
Tak sobie myślę, że może spróbuję dać do środka plasterki mielonki zrobionej z własnego mięska w szynkowarze (ostatnio kupiliśmy takowy i jesteśmy bardzo zadowoleni - wiemy, co jemy ;)).
Z żółtym serem też pewnie dobrze by się te paluszki chrupało... :)
Kurczę, tak mi "się pomyślało", że można by te paluszki zrobić też na słodko. Np. z marmoladą wymieszaną z tartymi jabłkami... :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej można na słodko i z marmoladą i z masą makową. Tylko trochę więcej cukru dać do ciasta, a resztę robić tak samo ze słodkim smarowidłem. Na koniec można polukrować i posypać czymś np mielonymi orzechami, migdałami, wiórkami, albo polać esy-floresy polewą :)
UsuńNo i super! Znowu mi podsunęłaś fajne pomysły :)
UsuńMam 2 pytanka ;)
Na jaką grubość (mniej więcej) wałkujesz ciasto?
Jak długo te paluchy zachowują świeżość? Pewnie to też trochę zależy od nadzienia...
Ja to cienko wałkowałam, jakieś 3 mm, bo to ciasto jeszcze później rośnie. A świeżość, nie wiem, bo szybko się zjadły :) zostało kilka na drugi dzień, ale nic im nie było, a odgrzane w mikrofali, były znów aromatyczne.
UsuńJakby mi ktoś takie paluchy podsunął to też nie czekałabym do następnego dnia;) Pysznie wyglądają, pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńGdzie się podziewasz, Katerina? Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i...
Czekam na kolejne przepisy :)
Miałam ostatnio dużo pracy i ogólnie być może będę musiała przenieść blog na inną stronę , ponieważ tu mam jakiś mały problem z dodawaniem zdjęć :(
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńZnamy się z PP :)
Smaczne paluchy :)
Pozdrawiam cieplutko ;)
O to bardzo miło,że znamy się z PP :)
UsuńPozdrawiam również bardzo serdecznie :)